Роберт Пуцек. Колыбельная

День гаснет, летучею мышкою сумрак

В моих одеялах мостится.

Ты зябкою птицей ко мне притулиться

В ночных устремляешься умбрах.


Обвив мои бёдра, закроешь мне очи,

Лишь в тёмный проём, как в конвое,

Проникнем мы двое, и, вдруг, ретивое

Взыграет во мне со всей мочи.


"Я вырву кишки, сокрушу твои кости,

Ведь ты же ничей и я тоже."

И ночь ту итожа, шипишь мне до дрожи:

"Умрем от любви на погосте."


Так молвив, на ложе всё талией вертит.

Я чую вкус темных волос и

Преострую косу и две папиросы.

Ну, чем угодить своей смерти?

 

А утром, чуть солнце затлеет багряно,

В халупе всё мчит, как в галопе.

Трусишки на попе моей Пенелопы:

"Я вечером снова нагряну".


В окошко взгляну: что там? Дождь или солнце?

Омлет ей готовлю и сайку.

Пусть кончится байка, взлетит словно чайка,

А я буду ждать у оконца.



Robert Pucek. Kołysanka

Dzień gaśnie, nietoperz, i mrok już się mości
W powiekach i wełnie mych kocy.
Gdy znikąd pomocy, ty zjawiasz się w nocy,
I tulisz się do mnie w ciemności.

Osnuwasz me lędźwie, zamykasz me oczy,
Gdy w ciemne wchodzimy podwoje.
Co twoje, to moje, na zawsze we dwoje
I zaraz mi serce wyskoczy.

"Wnet wyrwę ci trzewia, połamię ci kości
Boś niczyj, jam także niczyja.”
Choć noc już przemija, wciąż syczy jak żmija:
„Mam pomysł, umrzyjmy z miłości.”

Tak mówiąc, się wije i w łożu się wierci.
Ja w ustach wciąż czuję jej włosy,
I ostrze jej kosy i dwa papierosy.
Jak mógłbym nie pieścić swej śmierci?

A rankiem spoconym, gdy słońce na niebie,
Wesołe krzątanie w chałupie.
Mnie w krzyżu coś łupie, jej majtki na pupie:
„Wieczorem znów przyjdę do ciebie.”

Wyglądam przez okno, czy mała nie zmoknie,
Na miękko gotuję jej jajka,
Już kończy się bajka, odleci jak czajka,
Zaś ja będę czekał przy oknie.





Валентин Литвинов, поэтический перевод, 2019

Сертификат Поэзия.ру: серия 1224 № 143247 от 15.05.2019

0 | 0 | 649 | 21.12.2024. 20:21:50

Произведение оценили (+): []

Произведение оценили (-): []


Комментариев пока нет. Приглашаем Вас прокомментировать публикацию.